Seria jesiennych wyjazdów zakończona! Okres wypadów weekendowych, niektórych nawet wydłużonych do trzech dni, można uznać za zamknięte i na pewno udane. Ostatni z nich był tradycyjnym pieczeniem ciast w górach, który miał miejsce w miniony weekend. Tym razem naszym celem nie była typowa chatka studencka, a goprówka na Klimczoku w Beskidzie Śląskim.
Z jajkami, mąką, foremkami oraz… wałkami w plecakach ;-P wyruszyliśmy z Wapienicy w Bielsku, przez Błatnią na Klimczok. Trasa nienajdłuższa, gdyż dzień już krótki, a i niesiony bagaż nietypowy, na szczęście pogoda była wymarzona.
Przed samym szczytem Klimczoka dane nam było zobaczyć piękny zachód słońca, po czym zaczął się nieoficjalny wyścig do goprówki o zajęcie miejsc w kolejce do piekarnika.
Od tego momentu, całe popołudnie, wieczór i noc była czasem tworzenia kolejnych wypieków, zarówno słodkich konkursowych, jak i tych niekwalifikujących się, lecz cieszących się chyba największym wzięciem. Niezliczona ilość pizz autorstwa Gienka dodawała energii wszystkim piekącym i niepiekącym.
Jury, które miało wyłonić zwycięskie ciasta, stanęło przed niełatwym zadaniem. Chyba właśnie z tego powodu, poza klasycznymi konkurencjami jak smak, czy wygląd, sędziowie za zamkniętymi drzwiami poddali wypieki takim nietypowym próbom jak wytrzymałość na zginanie oraz trwałość po lądowaniu do góry nogami. W ten sposób zostały wyznaczone nie tylko trzy miejsca na podium, lecz wszystkie po kolei, opatrzone barwnymi wnioskami wyciągniętymi z każdej kategorii.
Finalnie miejsca na podium rysowały się następująco:
I miejsce – Kolibowa Justyna Faustyny i Radka
II miejsce – Gruzińskie Chaczapuri Bartka
III miejsce – Wyczekiwane Asi
ps. tytuły ciast także są autorstwa jury
Kolejnego dnia, po śniadaniu z resztek pozostałych ciast, wyruszyliśmy w zbocza Trzech Kopcy, gdzie w planach mieliśmy eksplorację jaskini.
Po spędzeniu pod ziemią ponad godziny, ludziom czekającym na powierzchni ukazaliśmy cali w błocie, za to z uśmiechami od ucha do ucha, które nie schodziły nikomu z twarzy, aż do końca trasy.
Trzecia najdłuższa jaskinia w polskich Karpatach została przez nas zwiedzona tylko w części, ale na tyle zainteresowała, że pewno musimy tam jeszcze wrócić!
Teraz weekend przerwy wyjazdowej, ale potem widzimy z wszystkimi na Barbórce, już za dwa tygodnie!